sobota, 1 grudnia 2012

Pączki z wiagrą

Byłam w te wakacje nad morzem. Wylegiwałam się na ciepłym piasku, dopieszczałam ciało słońcem i cieszyłam się życiem.  Obok mnie leżało mnóstwo gadających i rozścielonych na ręcznikach ciał... Przymknęłam oczy i próbowałam odpłynąć od tych niepotrzebnych rozmów... I nagle w to wszystko wtargnął sprzedawca, który szedł brzegiem morza i krzyczał: pączki z wiagrą! Pączki z wiagrą! Pączki z wiagrą! Ponieważ nie słyszałam jeszcze o takich cukierniczych wynalazkach, słuchałam zaciekawiona... Może powie coś o ciastkach z truskawkowym żelem, czy innych tego typu ciekawostkach? ;) Niestety,  skończyło się na jednym urozmaiceniu. W zasadzie to można tę anegdotkę przyrównać do naszego podejścia do życia. Czy jesteśmy okropnymi ponurakami, czy entuzjastami?  Czy zamartwiamy się byle czym, czy tylko konkretami? Podejdźmy do życia na wesoło. Uśmiechnijmy się, a raczej - uśmiechajmy! Wtedy otwiera się szersza perspektywa, czarnowidztwo pierzcha, a jego miejsce zajmuje optymistyczne podejście do świata. Problemy są odrobinę mniejsze, rozwiązania jakoś się znajdują i wszystko jakieś takie... weselsze :)  Do większości rzeczy można podejść z humorem... Nawet tak banalne zajęcie jak sprzedaż pączków można urozmaicić... Sprzedawcy się nie nudzą, klienci się śmieją, interes kwitnie... Nie bądźmy tacy śmiertelnie poważni i podejdźmy do swoich problemów z dystansem. Zamiast zamartwiać się: O mój Boże, a jak mi się nie uda? Powiedzmy sobie: No to się nie uda, przeboleję, widocznie nie było mi pisane... I ruszajmy dalej.
Oczywiście piszę to wszystko z przymrużeniem oka, nie wszystko można zabić śmiechem, ale zdecydowanie można w ten sposób zminimalizować wiele zmartwień. No - chyba że tego nie chcemy, bo są wśród nas i tacy, co uwielbiają narzekać. Ale - oni zazwyczaj nie lubią słodyczy ;)
Jako bonusik dołączam Wam zdjęcie mojego najstarszego (15 lat!) kota - Kajtka. Pączek co prawda bez wiagry, ale po co kotu takie ulepszacze? ;)
 
 

3 komentarze: