Co rozumiecie przez pojęcie
spokoju – tej pewności, że jest się bezpiecznym, że jest się we właściwym
czasie na właściwym miejscu, że… No
właśnie, jakie Że jest dla Was istotne? Jakie daje Wam poczucie szczęścia?
Mnie na przykład największy spokój
ogarnia wtedy, gdy odpoczywam po dobrze wykonanym zadaniu. Wiem, że priorytety
zostały spriorytetowane, a naglące potrzeby zostały przyspieszone i załatwione. Że
nie dałam ciała i zamiast dać się zwieść kosmatej łapie Zwlekania, dałam jej po
pysku - przepraszam, ale brutalność
niekiedy jest bardziej skuteczna ;) I kiedy
czuję sama przed sobą, że dziś mogę być
z siebie dumna, to wtedy jest okej. Mogę się wyciągnąć w błogim poczuciu, że
dzisiejszy dzień jest właściwie zagospodarowany i umieszczony w pudełeczku pod
tytułem: Kolejny Kroczek do Celu :) Że nic nie zmarnowałam, że nic nie
przetrwoniłam, że teraz pozostało tylko byczyć się bez żadnych wyrzutów
sumienia :) Jednym, konkretnym zdaniem -
Nadchodzi czas na sjestę szeroko pojętą :) Moje
Ja Walczące zbliżyło się odrobinę do mojego Ja Zwycięskiego i teraz idzie się
zabawić :)
Ludzie często mylą spokój z
nudą, utożsamiają bezpieczne życie ze
wstydliwą stagnacją. Potrzebują ciągłych podniet i tysiąca zmian. Też tak miałam, ale doceniłam
luksus ciszy przetykany dobrą muzyką i towarzystwo książek wymieszane z lekką
domieszką spotkań z przyjaciółmi :)
Czy to znaczy, że stoję w
miejscu? Że się nie rozwijam i szpetnie nudzę? Być może dla niektórych tak to
właśnie wygląda, ale przecież każdy ma inny temperament i inne wartości. Ja
cenię sobie świadomość, że jest mi w moim życiu wygodnie, że uparcie zmierzam
do Celu. Że idę, idę, idę… Uwierzcie mi,
emocji mam pod dostatkiem :) Zarówno tych dobrych, jak i złych.
Podrzucam fotkę – wbrew pozorom
Safira nie dusi na nim Baffiego :)
Kolejny dowód, że nie zawsze to, co wygląda, jest tym, na co wygląda :) Jeżeli
mnie zrozumieliście, bo trochę zamąciłam.
Miłego wieczorku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz