poniedziałek, 10 grudnia 2012

Ciepły puchaty Spokój


Co rozumiecie przez pojęcie spokoju – tej pewności, że jest się bezpiecznym, że jest się we właściwym czasie na właściwym miejscu, że…  No właśnie, jakie Że jest dla Was istotne? Jakie daje Wam poczucie szczęścia?
Mnie na przykład największy spokój ogarnia wtedy, gdy odpoczywam po dobrze wykonanym zadaniu. Wiem, że priorytety zostały spriorytetowane, a naglące potrzeby zostały przyspieszone i załatwione. Że nie dałam ciała i zamiast dać się zwieść kosmatej łapie Zwlekania, dałam jej po pysku  - przepraszam, ale brutalność niekiedy jest bardziej skuteczna  ;)   I kiedy czuję sama przed sobą,  że dziś mogę być z siebie dumna, to wtedy jest okej. Mogę się wyciągnąć w błogim poczuciu, że dzisiejszy dzień jest właściwie zagospodarowany i umieszczony w pudełeczku pod tytułem: Kolejny Kroczek do Celu :) Że nic nie zmarnowałam, że nic nie przetrwoniłam, że teraz pozostało tylko byczyć się bez żadnych wyrzutów sumienia :) Jednym, konkretnym zdaniem -  Nadchodzi czas na sjestę szeroko pojętą  :)  Moje Ja Walczące zbliżyło się odrobinę do mojego Ja Zwycięskiego i teraz idzie się zabawić :)  
Ludzie często mylą spokój z nudą, utożsamiają bezpieczne życie  ze wstydliwą stagnacją. Potrzebują ciągłych podniet  i tysiąca zmian. Też tak miałam, ale doceniłam luksus ciszy przetykany dobrą muzyką i towarzystwo książek wymieszane z lekką domieszką spotkań z przyjaciółmi  :)
Czy to znaczy, że stoję w miejscu? Że się nie rozwijam i szpetnie nudzę? Być może dla niektórych tak to właśnie wygląda, ale przecież każdy ma inny temperament i inne wartości. Ja cenię sobie świadomość, że jest mi w moim życiu wygodnie, że uparcie zmierzam do Celu.  Że idę, idę, idę… Uwierzcie mi, emocji mam pod dostatkiem :) Zarówno tych dobrych, jak i złych.
Podrzucam fotkę – wbrew pozorom Safira nie dusi na nim Baffiego  :) Kolejny dowód, że nie zawsze to, co wygląda, jest tym, na co wygląda :) Jeżeli mnie zrozumieliście, bo trochę zamąciłam.
Miłego wieczorku!
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz