Tak
to czasami bywa, że patrzymy się na to nasze mieszkanie i
zauważamy, że tynk popękał, że listwy odstają, że na ramach
okiennych złuszczyła się farba. Z jaskrawą ostrością zauważamy
pęknięte kafelki, czy naderwaną tapetę... Nie jest za dobrze,
kręcimy głową z dezaprobatą i szykujemy się do remontu. Z życiem
jest tak samo, tylko trochę trudniej. Najpierw musimy dostrzec, że
coś jest nie tak, że coś FAKTYCZNIE jest nie tak... Że
zaniedbaliśmy się i przestaliśmy się rozwijać, że
pofolgowaliśmy sobie i się roztyliśmy, że zaszyliśmy się w
swojej intymności, przez co ucierpiały relacje rodzinne. Można
wymieniać bez końca. Każdy w swoim prywatnym świecie ma
zapuszczone kąty, które wymagają odnowienia... Każdy ma w swoim
życiu zakamarki, które trzeba doczyścić – niektóre emocje
trzeba odnowić, pewne umiejętności doszlifować, wszystkie wady
skuć i umiejętnie zagipsować... No a potem... z entuzjazmem
dobieramy sztukaterie, wynajdujemy pasujące dodatki, czyli –
rozwijamy swoją osobowość, kreujemy fajnego człowieka :) Jesteśmy
z siebie dumni, lubimy siebie i w ogóle jesteśmy super :) Prostuje
nam się sylwetka, świeci oko, uśmiech nie schodzi z warg... Z
werwą wstajemy każdego dnia, z przyjemnością patrzymy w lustro i
mamy MNÓSTWO planów na przyszłość! Remont się przydaje :)
Człowiek odzyskuje świadomość swoich zalet i potrafi przekuć je
w realne działania. Reasumując – nie bójmy się szukać w sobie
zaniedbanych szczelin :) Bo one są i nie ukryjemy ich żadnym
pięknym wytłumaczeniem ;)
Wrzucam fotkę Baffiego na drabinie :) A tak w ogóle, to dowiedziałam się dziś od weterynarza, że to moje czarne kocisko jest potomkiem dzikiego kota. Takiego prrrrawdziwego dzikiego kota, a nie domowego czy podwórzowego :) kto wie, może mi puma rośnie? ;) Mrrr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz