środa, 19 grudnia 2012

Remont życia

Tak to czasami bywa, że patrzymy się na to nasze mieszkanie i zauważamy, że tynk popękał, że listwy odstają, że na ramach okiennych złuszczyła się farba. Z jaskrawą ostrością zauważamy pęknięte kafelki, czy naderwaną tapetę... Nie jest za dobrze, kręcimy głową z dezaprobatą i szykujemy się do remontu. Z życiem jest tak samo, tylko trochę trudniej. Najpierw musimy dostrzec, że coś jest nie tak, że coś FAKTYCZNIE jest nie tak... Że zaniedbaliśmy się i przestaliśmy się rozwijać, że pofolgowaliśmy sobie i się roztyliśmy, że zaszyliśmy się w swojej intymności, przez co ucierpiały relacje rodzinne. Można wymieniać bez końca. Każdy w swoim prywatnym świecie ma zapuszczone kąty, które wymagają odnowienia... Każdy ma w swoim życiu zakamarki, które trzeba doczyścić – niektóre emocje trzeba odnowić, pewne umiejętności doszlifować, wszystkie wady skuć i umiejętnie zagipsować... No a potem... z entuzjazmem dobieramy sztukaterie, wynajdujemy pasujące dodatki, czyli – rozwijamy swoją osobowość, kreujemy fajnego człowieka :) Jesteśmy z siebie dumni, lubimy siebie i w ogóle jesteśmy super :) Prostuje nam się sylwetka, świeci oko, uśmiech nie schodzi z warg... Z werwą wstajemy każdego dnia, z przyjemnością patrzymy w lustro i mamy MNÓSTWO planów na przyszłość! Remont się przydaje :) Człowiek odzyskuje świadomość swoich zalet i potrafi przekuć je w realne działania. Reasumując – nie bójmy się szukać w sobie zaniedbanych szczelin :) Bo one są i nie ukryjemy ich żadnym pięknym wytłumaczeniem ;) 
Wrzucam fotkę Baffiego na drabinie :) A tak w ogóle, to dowiedziałam się dziś od weterynarza, że to moje czarne kocisko jest potomkiem dzikiego kota. Takiego prrrrawdziwego dzikiego kota, a nie domowego czy podwórzowego :) kto wie, może mi puma rośnie? ;) Mrrr.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz