sobota, 15 grudnia 2012

Słabiutka Silna Wola


I jak tam weekend Wam zleci? Ja niestety w sobotę pracuję, a w domu też dużo... pracy. I tej domowej, i tej osobistej. Na te dwa dni zaplanowałam sobie kilka rzeczy do zrobienia – dosyć poważnych, jeżeli chodzi o rozmiar – i zobaczymy, czy uda mi się z tym wszystkim wyrobić. Mam nadzieję, że tak :) Jeżeli kosmata łapa Zwlekania mnie nie dopadnie, to dam radę :) Ale, bądźmy dobrej myśli.
A tak zmieniając temat – co sądzicie o braku Silnej Woli? Jak to z nią jest? To my jej nie mamy? Czy może mamy, ale nie umiemy z niej korzystać? A może jej brak spowodowany jest naszym lenistwem, albo niechęcią, albo strachem przed zmianami? Wszystko to strasznie skomplikowane, bo niby czegoś nie mamy, a w rzeczywistości mamy, tylko niewyćwiczone, w pełni niewykształcone. No bo jak ta nasza bierna Silna Wola może stanąć o własnych siłach, skoro wciąż powtarzamy, że jej nie mamy? Przecież ta bidula nie ma wtedy nawet prawa głosu, po prostu ją przekreślamy i mówimy jej, sorry, ale u mnie to ciebie na pewno nie ma. Bo gdybyś była, to ja robiłbym trzeci fakultet, miałbym sylwetkę modela, zarabiałbym kupę kasy i... No właśnie, i... Problem nie leży w tym, że my tej woli nie mamy, my ją mamy, ale słabą. Słabą Silną Wolę – to brzmi jak dowcipny paradoks, wiem, ale tak to z nią jest. No dobrze, może lepiej – mamy małą Silną Wolę :) Jest to jakieś światełko w tunelu, bo daje nam nadzieję, że jeżeli weźmiemy się z kopa do pracy nad sobą, to i Silna Wola się znajdzie i tysiące innych fantastycznych, nieznanych nam rzeczy. Też mówiłam, że jej nie mam. Teraz wiem, że mam. Tylko na razie małą, ale na pewno silną... No cóż, jak wiadomo – ćwiczenie czyni mistrza :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz