I jak
tam weekend Wam zleci? Ja niestety w sobotę pracuję, a w domu też
dużo... pracy. I tej domowej, i tej osobistej. Na te dwa dni
zaplanowałam sobie kilka rzeczy do zrobienia – dosyć poważnych,
jeżeli chodzi o rozmiar – i zobaczymy, czy uda mi się z tym
wszystkim wyrobić. Mam nadzieję, że tak :) Jeżeli kosmata łapa
Zwlekania mnie nie dopadnie, to dam radę :) Ale, bądźmy dobrej
myśli.
A tak
zmieniając temat – co sądzicie o braku Silnej Woli? Jak to z nią
jest? To my jej nie mamy? Czy może mamy, ale nie umiemy z niej
korzystać? A może jej brak spowodowany jest naszym lenistwem, albo
niechęcią, albo strachem przed zmianami? Wszystko to strasznie
skomplikowane, bo niby czegoś nie mamy, a w rzeczywistości mamy,
tylko niewyćwiczone, w pełni niewykształcone. No bo jak ta nasza
bierna Silna Wola może stanąć o własnych siłach, skoro wciąż
powtarzamy, że jej nie mamy? Przecież ta bidula nie ma wtedy nawet
prawa głosu, po prostu ją przekreślamy i mówimy jej, sorry, ale u
mnie to ciebie na pewno nie ma. Bo gdybyś była, to ja robiłbym
trzeci fakultet, miałbym sylwetkę modela, zarabiałbym kupę kasy
i... No właśnie, i... Problem nie leży w tym, że my tej woli nie
mamy, my ją mamy, ale słabą. Słabą Silną Wolę – to brzmi jak
dowcipny paradoks, wiem, ale tak to z nią jest. No dobrze, może
lepiej – mamy małą Silną Wolę :) Jest to jakieś światełko w
tunelu, bo daje nam nadzieję, że jeżeli weźmiemy się z kopa do
pracy nad sobą, to i Silna Wola się znajdzie i tysiące innych
fantastycznych, nieznanych nam rzeczy. Też mówiłam, że jej nie mam. Teraz wiem, że mam. Tylko na razie małą, ale na
pewno silną... No cóż, jak wiadomo – ćwiczenie czyni mistrza :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz