piątek, 28 grudnia 2012

Zmobilizowana motywacja

Dziś o tym, dlaczego nie wychodzi nam coś, za co wielokrotnie się braliśmy. Podam przykład pierwszy z brzegu, chociaż każdy ma przecież swój osobisty :) A jeżeli nie ma - to szczęściarz z niego :)
Mówimy sobie - od dzisiaj siadam do angielskiego i codziennie będę przerabiać jedną lekcję. Mam już podręcznik (pilny ze mnie student), zeszyt i zeszycik do słówek (tradycyjne metody nauki wciąż w cenie). Jesteśmy pełni zapału, a w myślach swobodnie perorujemy z Anglikami i elokwentnie sypiemy idiomami. Jesteśmy supergoście. Przez kilka dni nawet nieźle nam to wychodzi. A później tak jakoś czasu brak, bo koleżanka na kawę zaprosiła, bo w pracy trudny okres, bo mamy grypę, bo święta... Wymówki mnożą się w zastraszającym tempie, książka idzie głęboko w kąt, żeby nam nie przypominała o naszym wstydzie. Na szczęście przełykamy porażkę i kilka tygodni/miesięcy później znów bierzemy się do pracy, ale z trochę mniejszym entuzjazmem. Wyciągamy książkę, kupujemy nowy zeszyt (symbolicznie) i po pewnym czasie sytuacja się powtarza. Zdesperowani - zapisujemy się na kurs internetowy i w końcu z niego również rezygnujemy. Potem kupujemy fiszki obrazowe, żeby nam było przyjemniej, ilustrowany kolorowy słownik i... I właśnie, i co dalej? Powtarzamy schemat?    Znów słomiany zapał? Reset, reset, Kochani. Skoro nie pomógł podręcznik, kurs, ani inne rzeczy, to i fiszki nie dadzą rady. Znów siądziemy z załamanymi rękoma i nawyzywamy się od lingwistycznych imbecylów... Coś robimy nie tak! Nie z tej strony trzeba się brać za działanie. Najpierw musimy dokładnie i rzetelnie zastanowić się PO CO chcemy się tego języka nauczyć? I co najważniejsze - czy tego NAPRAWDĘ chcemy. Bo może wolimy włoski, francuski, chiński lub migowy? Więc  zastanówmy się, czego my do licha ciężkiego chcemy - wiecznie się męczyć podstawami języka angielskiego, zapomnieć o tym języku, czy faktycznie się go nauczyć? Jeżeli chcemy - fantastycznie, skupmy się wtedy na odpowiednim zmotywowaniu. No dobrze, skoro już wiemy, że chcemy i jesteśmy zmotywowani, to musimy wytoczyć najcięższe działo, czyli... zabić w sobie lenistwo. A przynajmniej uszkodzić je na tyle, żeby na dłuższy czas zamilkło. Inaczej się nie da! Nie ma się co cackać. Czyli - chęć, motywacja i działanie. Dopiero wtedy przyjdą efekty i... przerosną nasze oczekiwania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz