poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dobrowolny galernik

Czy mi się udało zrobić, to co zaplanowałam? Niekoniecznie :( Ale to było do przewidzenia. Jak zwykle ułożyłam zbyt szeroki wachlarz działań, a w niedziele panują inne prawa :) trochę więcej odpoczynku i znacznie mniej pracy. Tylko że jeżeli z góry założy się taki stosunek wartości (na NIEDZIELĘ, a nie na cały tydzień!), to człowiek lepiej do tego podejdzie, bardziej elastycznie i z większym zrozumieniem dla siebie samego :) A ja niestety tak mam, że nachapię się, nachapię tych zadań, które muszę wykonać i potem nic z tego nie wychodzi. Albo drastycznie mało. I powinnam to zmienić. Po prostu muszę nauczyć się mierzyć swoje siły na zamiary i okoliczności do potrzeb, a nie nawrzucać w kalendarz tysiąc zadań (trochę wyolbrzymiam, oczywiście) i zrobić z tego pięć :( Człowiek może popaść we frustrację :( Ehhh, mądrości niekiedy nam brakuje, a potem się dziwimy, że chodzimy zdołowani i nic nam nie wychodzi. A jak ma wychodzić, skoro nie liczymy się z naszym organizmem i realnymi możliwościami? Jak ma nam wychodzić, skoro nie dajemy sobie marginesu na wypoczynek? Przecież nie jesteśmy galernikami, na litość Boską! I nikt nam niczego nie każe, ale sami chcemy do czegoś dojść. Zupełnie inny rodzaj pracy! Przecież to fantastyczne, że w ogóle mamy możliwości do samorealizacji! Plus jest ten, że nie jestem na siebie zła (jak bywało wcześniej), tylko zgodziłam się łaskawie przed sobą, że w tygodniu sobie "dorzucę" do codziennych obowiązków to, czego nie zrobiłam wczoraj i wyjdę na prostą :) A na przyszłość  zapamiętam sobie, żeby w niedziele albo tylko się sympatycznie lenić, albo robić, ale mniej, za to a naciskiem na radość z wykonywanej pracy :) Więc jest jeszcze może nadzieja dla mnie na to, że zmądrzeję ;) I zamiast puszczać się sprintem, łapać oddech i znów  lecieć do przodu, po prostu spokojnie i z godnością dojdę do Celu :) Konsekwentnie! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz