Punkt
widzenia zależy od punktu siedzenia – na pewno znacie to
powiedzenie... Parafraza tego zdania może brzmieć tak: Punkt
działania zależy od punktu widzenia... Jedno i drugie ma sens,
jedno i drugie wynika z naszych potrzeb, obowiązków lub chęci...
Ale do rzeczy. Byłam ostatnio świadkiem dość zabawnej sytuacji.
Umówiłam się z koleżanką na mieście, a potem miałyśmy
pojechać do niej na kawę. Koleżanka ma małego synka, z którym
tamtego dnia została jej mama. Wchodzimy do domu, Kacperek śpi, a
mama koleżanki czyta w kuchni gazetkę i popija kawusię. Przyjemny
odpoczynek zmęczonej babci :) Koleżanka wita się z mamą, a potem
podnosi z podłogi pomidor. – Mamuś, a co to tu robi? – pyta
zdziwiona. – A... – babcia machnęła ręką. – Kacperek się
tak ładnie bawił. – POMIDOREM? – zapytałyśmy równocześnie...
– O... – babcia się stropiła. – A ja myślałam, że to jego
piłeczka.
Śmiałyśmy
się wszystkie z tego nieporozumienia :) I proszę – wnioski
nasuwają się same. Bardzo często ta sama sytuacja jest odbierana
na kilka sposobów. W zależności od interpretacji są podejmowane
właściwe dla niej kroki... Jedno zdarzenie i dwie osoby, z tego
powstały dwa różne spojrzenia, a co za tym idzie – odmienne
czynności. I w życiu tak to już jest, że rodzą się
nieporozumienia, które wynikają z innego spojrzenia na
rzeczywistość. Wcale nie gorszego, wcale nie głupszego, tylko po
prostu – innego. Banalny przykład z pomidorem jest oczywiście
śmieszny i nie ciągnie za sobą poważnych konsekwencji, ale sprawa
komplikuje się, gdy problemy nabierają większego znaczenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz