poniedziałek, 3 grudnia 2012

Czerwona piłeczka...


Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – na pewno znacie to powiedzenie... Parafraza tego zdania może brzmieć tak: Punkt działania zależy od punktu widzenia... Jedno i drugie ma sens, jedno i drugie wynika z naszych potrzeb, obowiązków lub chęci... Ale do rzeczy. Byłam ostatnio świadkiem dość zabawnej sytuacji. Umówiłam się z koleżanką na mieście, a potem miałyśmy pojechać do niej na kawę. Koleżanka ma małego synka, z którym tamtego dnia została jej mama. Wchodzimy do domu, Kacperek śpi, a mama koleżanki czyta w kuchni gazetkę i popija kawusię. Przyjemny odpoczynek zmęczonej babci :) Koleżanka wita się z mamą, a potem podnosi z podłogi pomidor. – Mamuś, a co to tu robi? – pyta zdziwiona. – A... – babcia machnęła ręką. – Kacperek się tak ładnie bawił. – POMIDOREM? – zapytałyśmy równocześnie... – O... – babcia się stropiła. – A ja myślałam, że to jego piłeczka.
Śmiałyśmy się wszystkie z tego nieporozumienia :) I proszę – wnioski nasuwają się same. Bardzo często ta sama sytuacja jest odbierana na kilka sposobów. W zależności od interpretacji są podejmowane właściwe dla niej kroki... Jedno zdarzenie i dwie osoby, z tego powstały dwa różne spojrzenia, a co za tym idzie – odmienne czynności. I w życiu tak to już jest, że rodzą się nieporozumienia, które wynikają z innego spojrzenia na rzeczywistość. Wcale nie gorszego, wcale nie głupszego, tylko po prostu – innego. Banalny przykład z pomidorem jest oczywiście śmieszny i nie ciągnie za sobą poważnych konsekwencji, ale sprawa komplikuje się, gdy problemy nabierają większego znaczenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz