środa, 31 lipca 2013

Złość i Gniew - wewnętrzne drogowskazy uczuć

Tyle w nas złości. Nabrzmiałej, buzującej, przeradzającej się w agresję lub w autoagresję. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteśmy na siebie źli. Wydaje nam się, że to niemożliwe, no bo na co możemy być źli, że spartaczyliśmy coś, że kogoś zawiedliśmy, że spóźniliśmy się na ważne spotkanie? To też, oczywiście, ale to są takie jednorazowe, aktualne złości. A ja mam na myśli złość, która na stałe zagnieździła się w naszym Ja. O tę podstępną złośnicę, która ukradkiem wkrada się w nasze słowa, myśli, zachowania. Być może trudno w to uwierzyć, że mamy do siebie tak negatywne uczucia, ale one mają odzwierciedlenie w naszych zachowaniach względem innych. Jeżeli ciągle się na kogoś gniewamy jest to nasz gniew na nas, jeżeli otoczenie wnerwia nas na maksa, jest to wnerw na nas samych, jeżeli mamy serdecznie dosyć wszystkich i wszystkiego, to równie serdecznie mamy dosyć samego siebie. I żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie chodzi mi w tym poście o uzasadnioną irytację, o gorszy dzień, o hormony, czy o tymczasowy żal do świata. Chodzi mi tylko i wyłącznie o ciągłą powtarzalność tych uczuć, codzienną, albo równie częstą, eskalację napięcia. To tak jak z tym boskim przykazaniem: Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego jeżeli będziemy siebie kochać, to będziemy potrafili takie uczucia przekazać innym, jeżeli zaś nie, no to pozostaje nam jedynie reagować złością, żalem, irytacją, pamiętliwością, bo to są jedyne uczucia, którymi darzymy siebie. Warto więc zaobserwować nasz stosunek do otaczających nas ludzi, bo bardzo często przedstawia nam obraz tego, co czujemy do siebie. Nasze wnętrze uzewnętrznia się. Po prostu. Bo ile może się w nas kisić? Niwelujmy złość, leczmy kompleksy, wzbudzajmy w sobie miłość i szacunek, a potem przekazujmy to dalej. Idźmy naprzód, a znajdziemy wspaniałych towarzyszy wędrówki :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz