poniedziałek, 1 lipca 2013

Nasze Drugie Ja

Mamy w sobie takiego cudownego Kogoś. Wygląda tak samo jak my, czuje tak samo, jak my, oddycha tym samym powietrzem, chodzi na tych samych nogach i ma ten sam układ krwionośny, nerwowy itp... Ma te same sny, marzenia, problemy i jest osadzony w tej samej co my rzeczywistości... Nazwijmy tego Kogoś Naszym Drugim Ja. No więc – Nasze Drugie Ja (to wewnętrzne) żyje tym samym rytmem co my, tyle że w przeciwieństwie do nas, jest całkowicie zależne od... nas. Jest jednocześnie najintymniejszym naszym powiernikiem, jak i... ofiarą. Nasze wewnętrzne Ja jest zamknięte za kremową taflą naszego ciała i nie może bez naszej pomocy wydostać się i zacząć żyć według swoich potrzeb. Dlaczego? Bo skutecznie zagłuszamy nasze Drugie Ja i niszczymy je. Dajemy naszemu Ja niezdrowe jedzenie i sadzamy z chipsami przed telewizorem... Zabieramy naszemu Drugiemu Ja niezbędny dla zdrowia ruch i sadzamy go za kierownicą. Nieważne, że do sklepu jest niedaleko, ważne że tak wygodniej. To nasze Drugie Ja choruje z tęsknoty za jednością z nami, próbuje scalić się z nami, a my je odpychamy. Wyśmiewamy się, że myśli o niebieskich migdałach, ścinamy jego nieśmiałe próby namawiania nas do zmiany. Nasze Drugie Ja nie ma prawa głosu, bo zazwyczaj je zbywamy. Nie ma prawa do szalonej zmiany życia, bo mówimy, że to się nie uda. Nie ma prawa do spontaniczności i bezwzględnej szczerości, no bo przecież w tym wieku nie wypada albo jest biznesowym lub społecznym samobójem. I chociaż nasze Drugie Ja ma te same pragnienia co my, to nie może ich zrealizować, ponieważ skutecznie blokujemy jego aktywność. Nasza świadomość robi zupełnie co innego, niż pragnie tego Nasze Drugie Ja. I po co? Po co nam taki rozdźwięk? Po co ten dysonans, który odbija się później w tak zwanych dołach, czarnych myślach, czy w  co gorsza  koszmarnych depresjach. Po co nam takie krzywe zwierciadło? Posłuchajmy wreszcie naszego Drugiego Ja. Dajmy mu prawo do głosu, działania i równoczesnego decydowania o naszym/swoim życiu. Raczej na tym dobrze wyjdziemy, bo przełkniemy zwątpienia, destrukcyjne "to się nigdy nie uda", ogłupiające i demobilizujące ograniczenia. Jeżeli chcemy być spójni wewnętrznie, to musimy z naszym Drugim Ja umiejętnie współpracować :) A wyniki takiej pracy będą... oszałamiające. Pozytywnie oczywiście :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz