środa, 10 lipca 2013

Cel-Kot

Jeżeli dążymy do swojego Celu i spotykamy na swojej drodze przeszkody, na przykład mamy unieruchomioną nogę ;) to nie siadajmy z założonymi rękami i nie biadolmy: o... mój Cel się oddala, a ja nie mogę za nim pobiec, na pewno mi ucieknie! Gucio prawda, nic nam nie ucieknie, to my sami możemy naszemu Celowi pozwolić odejść, ale sam, z własnej woli, nie da dyla, bo to my nim kierujemy, to od nas zależy, co z naszym Celem zrobimy. Możemy o nim zapomnieć, albo go zmarnować, albo udawać, że go nie widzimy, albo zawrócić wpół drogi. Cel przecież nie przyjdzie do nas, nie zacznie się przymilać: no wpuść mnie, chcę zmienić twoje życie... Cel jest jak kot. Ma swoją godność, dumę i nie zawsze reaguje na kici-kici. Czasami nasze kici-kici ma głęboko w nosie i czeka, aż ruszymy tyłek, by do niego przyjść ;) No, ale co z tymi przeszkodami, które utrudniają marsz? Zawsze znajdzie się jakaś alternatywa, musimy mieć tylko oczy szeroko otwarte, nie poddawać się chwilowym niepowodzeniom, jeżeli nie możemy wyjść z domu i załatwiać swoich praw, to na pewno znajdziemy coś, co możemy zrobić na miejscu, na przykład w necie coś istotnego wyszukać, wpaść na jakiś pomysł, skorygować dotychczasowe kroki... Tylko że mamy taką naturę biadolenia i załamywania rąk, a to nie tak trzeba podchodzić do życia. Tylko z werwą, nawet jeżeli ta werwa leży w łóżku i leczy niechodliwą nogę, o palcach prawej ręki nie wspominając ;) 

A to dzisiejsze zdjęcie Baffiego, prawda że dziki przystojniacha z niego? Mrrr ;)



 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz