poniedziałek, 29 lipca 2013

Internetowa bierność

Bardzo Was przepraszam, że tak Was zaniedbuję. Nie zapomniałam ani o Was, ani o blogu :) Miałam weekend bez komputera, bez netu, bez Worda... Da się przeżyć taki internetowy detoks :) Mój laptopik leżał sobie grzecznie i bezczynnie, podczas gdy ja rzuciłam się w wir kontynuacji remontu i innych strasznych rzeczy :(  A dzisiaj ten upał mnie wykańcza, czujnik gazu mi oszalał, musiałam wietrzyć całą chałupę (dosyć problematyczne przy trzech kotach) i trochę strachu się najadłam, przyznaję. Zajrzałam jednak, żeby skrobnąć kilka zdań, żebyście wiedzieli, że żyję, nie jestem obłożnie chora, nie mam kosmicznego doła, ani nie strzelam focha ;) Dajcie mi jeszcze kilka dni i powinnam wrócić do normy, bo przez najbliższy czas będę miała duuuużo pracy. Jest więc możliwe, że wyrywkowo będę tutaj zaglądała, ale postaram się zminimalizować moją internetową bierność :) Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i życzę trochę więcej chłodu :) A poniżej kilka zaśnieżonych mroźnych fotek.
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz