poniedziałek, 15 lipca 2013

Na domowej autostradzie...

A ja wciąż w łóżku, wciąż z bólem ręki i wciąż odcięta od uciech zewnętrznego świata. Nogi zastygły w niezaczętym marszu, joga powiesiła się na nienauczonych asanach, a taniec utknął w nieruchomych półskłonach. To tyle na temat tego, czego robić nie mogę. Nie mogę też posiedzieć na balkonie, bo wybudowali mi pod domem autostradę piętnastostopasmową i ciężarówy ze swawolnym ciężkim brzękotem mijają mój dom, aż chałupa się trzęsie i stołowa zastawa spada ze stołu. No dobra, trochę mnie poniosło z tą autostradą. Zwykła ulica, ale kilka miesięcy temu zrobili jakiś objazd i wszystkie ciężarówki świata druzgocząco rąbią decybele, aż chce mi się kląć jak szewc. No i mam do wyboru: albo kisić się w zamkniętym mieszkaniu, żeby rozumieć, co czytam i słyszeć muzykę, którą puściłam, albo usiąść pomiędzy WRRRRR a GRRRRR a ŁUUUUP (to ciężarówa bez załadunku, która najeżdża na wystającą studzienkę kanalizacyjną) lub YMTA YMTA (gdy przejeżdża osobowa przewoźna dyskoteka). No więc czasami idę na kompromis, otwieram okna, zakładam wielgachne słuchawki i zanurzam się w dźwięki znacznie milsze, a wibracje budynku przyjmuję za intrygujące megagłośne staccato... To w zasadzie tyle chciałam Wam napisać, żeby wyżalić się na sytuację i pokazać, że jeszcze żyję ;) I że z niecierpliwością wyglądam czasu nieograniczonej ruchliwości :) Miłego dnia Wam życzę i dłuuugich spacerów w wygodnych butach :) Z dala od autostrad ;)
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. No właśnie..czas nieograniczonej ruchliwości...
    Co bys zrobiła,gdyby wclae nie nadszedł..ten czas..? EllaBella

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, EllaBella co bym zrobiła. Musiałabym jakoś z tym żyć. Nie ma co jednak zastanawiać się nad tym czego nie ma, tylko zająć się tym, co jest teraz :)

    OdpowiedzUsuń