czwartek, 25 lipca 2013

Tak, które udaje Nie i Nie, które udaje Tak

Ludzie, którzy nie potrafią powiedzieć Nie, cierpią. Są wykorzystywani, zagubieni, smutni, ale prawie szczęśliwi, jeżeli ktoś polubi ich za to, że właśnie znowu powiedzieli Tak. Cząstka ich osobowości jest nieustannie targana, poniżana i tłamszona. Ubezwłasnowolniona na własne życzenie, wtłoczona w ciasne ramy, które zacieśniają się za każdym niechcianym Tak i za każdym wymuszonym Nie. Zacieśniają się tak mocno, że każdy ich oddech jest tchnieniem, a każda emocja traci moc wyrazu.  Jak może dobrze czuć się człowiek, który mówi Tak, a pragnie krzyknąć NIE!!! NIE!!! NIE!!! NIE ZGADZAM SIĘ! Jak taki człowiek  może mieć wiarę we własne możliwości, skoro niemożliwy dla niego jest jakikolwiek sprzeciw? Jak może czuć się pozytywnie, jeżeli negatywnie odnosi się do własnych granic? Brak asertywności to taka dżungla przeciwieństw i tłumionych sprzeciwów, w której w końcu człowiek się gubi i potyka, traci rozeznanie, czy w jego życiu Wschód nie leży na Północy. Ile można mijać paproci, które udają liany, jak często można się dziwić, że motyl w rzeczywistości jest jadowitym wężem i jak długo należy pić zamuloną wodę w nadziei, że jest czysta? Ile razy trzeba naginać rzeczywistość, żeby złudzenie okazało się prawdą, a prawda złudzeniem? Taki człowiek traci rzeczywisty osąd sytuacji, jego umysł tak przyzwyczaił się do dwóch odpowiedzi na jedno pytanie. To straszne. Jakby tych wszystkich problemów było mało, to dochodzi kolejny –  jeżeli ktoś nie potrafi zachować asertywności, to również sobie samemu nie potrafi powiedzieć NIE. Nie potrafi się sprzeciwić, jeżeli jakaś jego cząstka znów chce przesadzić z alkoholem, jedzeniem lub złością... Nie potrafi zmobilizować się do pracy, bo jego myśli krążą wokół: nie chce mi się... Nie jest w stanie odrzucić negatywnych zachowań, bo musiałby się im sprzeciwić, a tego przecież nie potrafi. 
Tak, które udaje Nie i Nie, które udaje Tak. I nieudane życie, które udaje... udane życie. To wszystko można zmienić. Trzeba tylko zawziąć się i drżącym głosikiem mówić Nie, kiedy chce się powiedzieć Nie. Serce, które bije ze strachu jak oszalałe – nie stanie, żołądek, który podchodzi do gardła – nie wypłynie, a drżące ręce – nie odpadną. Po kilkunastu lub kilkudziesięciu odmowach nasz drżący głosik przerodzi się w normalny zdecydowany ton. To wykonalne, naprawdę :)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz