środa, 5 czerwca 2013

Weterynarz w prosektorium

Mamy jakiś tam obraz siebie, mniej więcej wiemy, jak chcemy wyglądać, co robić w życiu, czego się nauczyć, a czego oduczyć. Oczekujemy od życia bardziej lub mniej sprecyzowanych konkretów i kształtuje się nam jako tako stabilny grunt. Czekamy grzecznie na realizację naszych nieczytelnych celów. I co? I nic. Nic się oczywiście nie dzieje, bo jak się ma dziać, skoro sami nie wiemy, czego dokładnie chcemy? Jest Cel, jest Strategia, jest Działanie, jest Sukces. I wtedy to ma ręce i nogi, wiedza o tym, czego od życia pragniemy znacznie zwiększa szanse powodzenia. Jeżeli znamy kierunek naszej drogi, to wiemy, w którym miejscu skręcić. Jeżeli wiemy, że droga będzie górzysta, to kupimy trapery, a szpilki schowamy do szafy. Jeżeli wiemy, że wyruszymy zimą, to zaopatrzymy się w cieplutki kombinezon. O to mi chodzi, że jeżeli mamy  sprecyzowany cel, to wiemy, co zrobić, by do niego dotrzeć. A bezładne mamrotanie typu: "chciałabym zostać weterynarzem, ale może jednak poświęcę się kryminologii, no sama nie wiem, a ty jak uważasz? Byłabym lepszym weterynarzem, czy jednak dać sobie z tym spokój, bo chyba nie lubię krwi?" No takie podejście raczej donikąd nas nie doprowadzi. Będziemy się trochę po tym naszym życiu snuli, błądzili i w końcu uznamy, że mamy dwie lewe ręce i do niczego się nie nadajemy. Albo zrobimy dwa fakultety, a potem założymy prywatną klinikę weterynaryjną czynną w godzinach 23-06 rano, a w ciągu dnia niecierpliwie będziemy czekali w prosektorium na wyniki sekcji. Jak wiadomo, możemy bardzo wiele. Pytanie tylko, jak długo wytrzymamy, no i co zrobić z podstawowym problemem, że nie lubi się widoku krwi! To tak jakby chirurg mdlał przy operacji ;) Więc jeżeli nie wiemy, to może czas poszukać głębiej? Zastanowić się, co lubimy, a może się okaże, że nasza miłość do zwierząt zaspokoi się przygarnięciem psa, kryminalistyczne ciągoty spokojnie zadowolą się mrocznymi thrillerami, ale za to wykażemy niebywałe umiejętności lingwistyczne i zostaniemy znakomitymi tłumaczami? Nie chodzi  mi to, żeby nasze życie było doskonale zaplanowanym grafikiem ani profesjonalnie wyliczonym biznesplanem, żeby nasze plany były poukładane na dobach od-do i poustawiane w dniach jak wyprostowani na baczność żołnierze. Nie, bo byłoby nudno przewidywalnie i nierealnie. No, ale przecież jakieś cele mamy, prawda? Nie mogą one być rozmyte, nieczytelne, ukryte pomiędzy może, a może...  Musimy wybrać priorytety, nie ma opcji, żebyśmy mogli poświęcić się wszystkiemu w równym stopniu.  Dlatego, jeżeli nie wiemy, co chcemy w życiu robić, to skupmy się najpierw na poznaniu samego siebie, będzie nam znacznie łatwiej osiągnąć spełnienie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz