sobota, 8 czerwca 2013

Czarne balony i pępowina win

Jedną z najwspanialszych rzeczy, które człowiek może sobie "podarować" jest uwolnienie się od narzuconych sobie problemów i ograniczeń. Wyłuskanie z siebie wszystkich bolesnych igiełek, igieł, noży, sztyletów i toporów. Tych wszystkich ciężarów, które przygniatają człowieka do ziemi, przysypują piachem i sprawiają, że odechciewa mu się żyć. A problemy, które zatruwają nam psychikę są różne  przejęte, wyuczone, irracjonalne... Człowiek wmawia sobie, że jest np. do niczego, albo że ma problem z matematyką, albo nie ma zdolności interpersonalnych. Mało tego, człowiek jest w stanie wmówić sobie, że zniszczył życie innej osobie (i nie chodzi mi tu spowodowanie wypadku, morderstwo, czy spalenie domu) albo do końca swoich dni żałować za nieswoje grzechy. Człowiek wpada w bolesną studnię chorób na tle nerwowym, odmawia sobie przyjemności (bo przecież nie zasłużył) i wciąż, wciąż, wciąż ma jakieś wyrzuty sumienia. No i tacy ludzie żyją sobie w sosiku ograniczeń: ja nie mogę, ja nie potrafię, mi przecież nie wypada się cieszyć... Nie ma się co dziwić, że takie z nas czasami smutasy, w końcu i wesołek by się zdołował. Jednak nic straconego! Można przeciąć tę pępowinę win, pochylić się nad nimi, przyjrzeć dokładnie i ustalić, czy winy są realne, czy wydumane. Jeżeli realne  naprawić, albo sobie przebaczyć, jeżeli wydumane  odpuścić. Powiedzieć: to nie mój problem, nie mam co się nim przejmować! I zobaczycie, jak inaczej świat zacznie się przedstawiać. Poczujemy się wolni, lżejsi, radośniejsi. Tak, jakby od przygarbionego ociężałego ciała oderwały się baloniki pełne cierpienia, smutku, zgnębienia. Każdy balonik, który ulatuje w powietrze, sprawia, że nasze ciało jest bardziej świadome swojego uroku, a umysł uwalnia się od nabrzmiałych trosk. Do tej pory byliśmy podtrzymywani przez toksyczną nadętą machinę czarnych balonów – kręgosłup karykaturalnie wygięty w pałąk, ręce bezładnie wisiały w górze, nogi nie miały siły biegać ani tańczyć. No i  kiedy te nasze olbrzymie balony ograniczeń puszczają, nagle się okazuje, że jesteśmy inną zdrowszą osobą! Mamy ochotę na to, żeby pójść na imprezę, mamy ochotę kochać się do białego rana, mamy ochotę szaleć, myśleć, uczyć się i rozwijać. Chcemy sobie, sobie!, sprawiać przyjemność, bo przecież raz się żyje, a my zasługujemy na najlepsze z żyć :)


2 komentarze: