poniedziałek, 25 marca 2013

Włosy w uszach i komplementy ;)

Wyobraźmy sobie taką rozmowę, a w zasadzie monolog:
- Kocham Cię, tak bardzo cię kocham i nie chcę cię stracić. Jesteś moim oparciem, jesteś moim światełkiem, jesteś tym, co mam najlepszego. I jesteś taka piękna, a w tych dżinsach wyglądasz oszałamiająco. Jeszcze trochę podetnij włosy, to światło słońca pięknie będzie igrało na twojej szyi. I podziwiam cię, bo bardzo się zmieniłaś i dużo wysiłku włożyłaś w to, żeby dojść tam, gdzie jesteś. I ten awans w pracy, jestem pod wrażeniem. Gratuluję. I wiesz co, dumna jestem, że tak się rozwijasz, że sama dochodzisz do prawdziwej istoty życia.
Co macie przed oczami? Mężczyznę i kobietę? A może matkę z córką? Siostrę z siostrą? Prawda, jakie to naturalne skojarzenia? NIE, nie o to w tej scence chodzi. Ale o to, że chciałam Wam pokazać, że tak powinniśmy myśleć o sobie. Jeżeli mówimy takie rzeczy osobom, które kochamy najbardziej na świecie, to... czemu mamy nie mówić ich sobie? Czy mamy czekać, aż ktoś inny nam powie? Nie. Najcenniejsze komplementy są te, które są prawdziwe i z których zdajemy sobie sprawę. Mówmy więc sobie, że jesteśmy wartościowi, chwalmy się za osiągnięcia, mobilizujmy się do dalszego rozwoju. W ten sposób na siebie patrzmy, zamiast skupiać się nad tym, że jesteśmy starsi, grubsi, łysi, czy z włosami w uszach. I że wciąż jeździmy rozpadającym się rzęchem, a w domu zamiast sofy z Black Red White mamy peerelowską wersalkę z wystającymi sprężynami, które kłują nas w pośladki.  My, to my. To nasze serce, to nasza wiara, to nasza nadzieja, to nasza praca, to nasza radość, to nasz rozwój. To właśnie jesteśmy my, a  nie - grube uda, rozstępy, łysina, proteza zębowa, stara meblościanka, czy tysiąc innych kompleksów. Co z tego, że będziemy mieszkać w apartamentowcu, jeździć superfurą, rozpieszczać się w SPA, a na kolację zajadać się sushi, skoro w środku będzie nam smutno? Co z tego, że pogodzimy się z wersalką i  nieodremontowanym     M-3, skoro w środku będziemy płakać z żalu nad swoimi niedociągnięciami? Ze sobą musimy dojść do porządku, a nie ze swoim audi czy kaszlakiem [gwarowe określenie Fiata 126p]. Wszystko nam się poukłada, jeżeli będziemy zadowoleni i dumni z siebie, kompleksy zmniejszą się, a potem znikną, jeżeli będziemy reprezentować swoje spełnione "Ja" :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz