poniedziałek, 11 marca 2013

Duma brzydkiego kaczątka

Jesteś ze mnie dumny? Jesteś ze mnie dumna? Jak często zadajemy te pytania? Te zawoalowane niewinne pragnienia otrzymania pochwały, przytaknięcia, że naprawdę ktoś jest z nas dumny. Ten najważniejszy na świecie ktoś jest z nas dumny! Czyż to nie powód do chwały, że ktoś nas docenił?  Wszystko pięknie, ale... prawda jest taka, że oczekujemy przytaknięcia, bo sami  nie wierzymy, że jesteśmy cokolwiek warci. Wydaje nam się, że inni są przebojowi, błyskotliwi, mądrzy, zaradni, zgrabni, lubiani... wszyscy - tylko nie my. Bo z nas to takie szare myszki, miernoty, które niczym nie zabłysną, mogą tylko lśnić odbitym światłem. I właśnie dlatego że tak o sobie myślimy, pragniemy chociaż czasami usłyszeć, że w czymś tam jesteśmy dobrzy, że coś nam wyszło, że daliśmy sobie z czymś radę. Wtedy nasze wewnętrzne brzydkie kaczątko nieśmiało prostuje skrzydełka, a nas wzruszenie chwyta za gardło, bo poczuliśmy okruszek naszej wartości, bezcenny samorodek. A przecież nie musimy wciąż szukać własnych zalet pośród obcych słów, nie musimy w nich grzebać w  nadziei, że uda nam się wyszarpnąć skraweczek naszych umiejętności. To nic nie da, bo dopóki MY nie będziemy dumni z SIEBIE, żadna pochwała nas do końca nie zadowoli. Zawsze będzie ten niedosyt, niepokój, ta bolesna pustka, która nie chce wypełnić się dobrem. Jeżeli uda nam się tę nicość  ogarnąć, zapełnić osiągnięciami, to nie będziemy czuli potrzeby, żeby inni nam o tych osiągnięciach opowiadali. Uwierzmy w siebie, w swoją wartość i żyjmy. Po prostu. I nigdy, przenigdy, słowa "jestem dumny" - nawet najważniejszej dla nas osoby - nie będą na tyle mocne, żeby nas zadowolić. Jeżeli staniemy przed lustrem i powiemy, no... wreszcie zrobiłam to dobrze, udało mi się, zwyciężyłam, to uczucie to będzie tak silne, że nie będziemy szukali poklasku u innych, tylko radośnie będziemy przyjmować zasłużone pochwały. Więc - jeżeli dopytujemy się rodziny, znajomych, pracodawców, czy jesteśmy coś warci, to znaczy, że podświadomie czujemy, że jesteśmy do niczego. A to jest wierutną bzdurą. Każdy z nas jest "do czegoś", każdy z nas ma w sobie bezcenną wartość, indywidualne światło, które przyświeca nam przez całą drogę życia. Dlatego - jeżeli nie czujemy tego w sobie, to znaczy, że musimy je odnaleźć, a nie dopytywać się o nie u innych. Bo tamci mają swoje światło, a my mamy swoje. Nawet, jeżeli wydaje nam się, że jesteśmy... ciemną masą ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz