Magiczny
czynnik PM... Cóż to za wynalazek? Nic innego tylko P-powinienem,
M-muszę, czyli pejoratywne słowa, nakazujące przymus. Koło się zamyka,
bo PM narzucają naszej podświadomości drugie ograniczające działanie
słówko "nie". Wiem, że powinienem to zmienić, ale... (tu tysiące
wytłumaczeń), muszę to zrobić, ale... Znacie ten schemat? To takie
podstępne i demotywujące Perpetuum Mobile. Trzeba przechytrzyć nasz mózg
emocjonalny, który takie zdania odbiera bardzo negatywnie i zabrać mu z
pola widzenia i słyszenia najmniejszą sugestię przymusu. To ten sam
zestaw słów, który błędnie używamy w wizualizacjach - zdanie: nie będę
jadła tyle słodyczy jest niewłaściwie odbierane przez podświadomość,
która skupia się na silnym NIE i najzwyczajniej w świecie się buntuje. Dlatego powinno się mówić: Jem mniej
słodyczy; czyli - teraźniejszość i pozytywny przekaz. Wtedy jakoś tak
się dzieje, że nasz umysł “kupuje” tę sugestie i przyjmuje jak
przyjaciela :) Nasz mózg analityczny wie, że cukier szkodzi, a
emocjonalny wie, że jest bardzo przyjemny :( i robi wszystko, żeby do
tej słodyczy dążyć. Dobrze jest zmienić model podejmowania decyzji.
Wyeliminować PM, a zastąpić je ChTZ - Chcę to zrobić! Albo jeszcze
lepiej: ZT - zrobię to! Tylko że niestety proces zmiany myślenia jest
powolny i męczący... Ale chyba warto spróbować? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz