poniedziałek, 14 stycznia 2013

Kraty umysłu

Uprowadzenie emocjonalne - brzmi strasznie? Przerażająco? Nierealnie? Śmiesznie? Przemoc kojarzy nam się z cierpieniem, lękiem, bezsilnością. Przemoc utożsamiamy ze złem. I w większości przypadków jest to słuszna ocena. Nie będę się rozwodzić nad rodzajami i motywami popełnianych przestępstw, bo to nie ten blog. Wróćmy do naszych porywanych emocji. Nie chodzi o przejęcie kontroli nad nimi, nie chodzi o ich uzewnętrznianie, czy nieujawnianie, chodzi o brak równowagi pomiędzy naszymi myślami a działaniem. Jeżeli nasze przekonania o nas samych są złe, to skutecznie zniekształcają nasze możliwości. Kaleczą je i demobilizują do walki. Jak często mówimy sobie: Już tyle razy próbowałem to zmienić i nie dawałem rady, więc dam sobie z tym spokój. My pamiętamy wszystkie negatywne emocje związane z niemożliwością wykonania tamtej czynności i niechęć przed ich powtórnym przeżywaniem tak nas blokuje, że nie przychodzi nam nawet do głowy, że tym razem może być inaczej. Jeżeli pozwalamy na to, aby nasze złe wspomnienia utrwalały i ponawiały to uczucie, to możemy być pewni, że tak się stanie - dochodzi wtedy (wg D. Golemana) do uprowadzenia emocjonalnego.  Jeżeli w dzieciństwie weszliśmy do ciemnego pomieszczenia i coś nas tam wystraszyło, a szok był na tyle silny, że zagarnął  nasz rozsądek, będziemy ciemność zawsze kojarzyć z paraliżującym strachem. I proszę - fobia gotowa. Piękna, okazała i dorodna. Tak samo jest z narzuconymi kompleksami. Jeżeli ktoś wciąż ci powtarza, że nigdy nie nauczysz się matematyki, bo jesteś tępy, to tę matematykę znienawidzsz. A kto wie? Może masz ścisły umysł i matematyka  nie jest twoim wrogiem, ale przyjacielem?  
A kto ukarze przestępcę? Sąd? Nie w tym wypadku. My sami?
Są różne więzienia - te, w których kraty są nie do wyrwania i te, w których wstawiliśmy je sami. Skutek jednak jest ten sam - ograniczenie wolności.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz