niedziela, 20 stycznia 2013

Pianista czy maratończyk?

Mój organizm postanowił się zawiesić w rozleniwieniu i uznał, że najlepiej dla niego będzie, jeżeli bezwstydnie zachoruje... Nie podzielam jego pędu do odpoczynku wyrażającego się w ten sposób :( Co jednak mam zrobić? Leżę więc opatulona po nos, pod kocem, kołdrą i korzystam z każdej możliwej opcji udupienia infekcji. Muszę jutro iść do pracy i nie życzę sobie wlec się tam z gorączką... Czosnek, aspiryna, orofar. Ehhh. Jedynie koty wydają się zachwycone moim niespotykanym polegiwaniem. O tak, one są zdecydowanie uradowane. Zaprzęgłam również do pomocy E. Segala i oczywiście mojego ukochanego Garou :) Można rzec, że trochę się tłoczno zrobiło przy moim łóżku, ale za to zdrowieję w miłym towarzystwie :) z kadrą profesjonalistów ;)
Podsunę Wam cytacik z Absolwentów Segala: "W połowie dystansu był wciąż w czołówce. Teraz jednak zaczęło go palić w płucach. Na kolejnym zakręcie zabrakło mu powietrza. Przeżywał coś, co biegacze nie bez racji nazywają rigor mortis - stężenie pośmiertne. Umierał w biegu." Jest to opis sytuacji, w której jeden z bohaterów, Danny Rossi, próbuje dobiec do mety. Tak mu zależało na zwycięstwie, że niewłaściwie obliczył swoje możliwości. Wystartował zbyt szybko i zbyt forsownie, jak na tak długi dystans - w mięśniach zabrakło mu energii. Nie dał rady dobiec na czas. Przegrał. Sprawę komplikował fakt, że Danny nie lubił biegać, robił to tylko po to, żeby udowodnić ojcu, że zasługuje na jego miłość. Danny był wybitnym pianistą - nie sportowcem.
Jaki z tego morał? Aby iść tą drogą, która jest nam najmilsza. I nie oglądać się na innych. Pianista nie będzie maratończykiem, a pisarz - finansistą. A nawet jeżeli, to nie we właściwych proporcjach. Skupmy się na własnym talencie, nie oszukamy przecież swoich umiejętności. Nie wmówimy sobie, że kochamy biegać, skoro wolimy siedzieć przy pianinie. Możemy próbować, ale na pewno nie będziemy szczęśliwi. Wypaleni, rozgoryczeni... ale nie spełnieni. I pamiętajmy, że na miłość się nie zasługuje - ją się po prostu dostaje. Więc - jeżeli musimy ubiegać się o uczucie - szkoda fatygi, darujmy sobie. Znajdzie się taki, który pokocha nas za to, jacy jesteśmy.
A tak czasami Safira "miłuje" Kajtka: 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz