piątek, 1 lutego 2013

Słowa-klucze

Mowa ciała - część z nas potrafi ją odczytać. A mowa... słów? I nie tych słów, którymi się porozumiewamy, ale tych, które mówią o nas samych? Takie "zdradzacze" naszej osobowości, naszego nastawienia do życia, do nas samych... Ile razy mówimy: "nie dam rady", "nie potrafię", "jestem na to za głupia", "ależ ja jestem  beznadziejna", albo (co słyszałam ostatnio) "ależ pipa ze mnie!" Śmieszne? Raczej tragiczne, bo takie negowanie własnych możliwości podkreśla nie tylko sposób, w jaki podchodzimy do życia, ale także informuje pozostałych "uwaga, ludzie, mam niską samoocenę!" Stawianie się w roli nieudacznika jest może wygodne, ale kaleczy naszą psychikę i związuje mobilizację do pracy nad sobą. Jesteśmy pasywni, jeżeli chodzi o czyny i baaaaardzo aktywni, jeżeli chodzi o werbalizację. Obrażamy się, jeżeli ktoś nawyzywa nas od idiotów, imbecylów, nieudaczników, czy... pip ;) ale w sumie, dlaczego? Skoro sami tak o sobie mówimy? Skoro my nie dbamy o siebie, to dlaczego mają dbać o nas inni? A może dlatego czujemy się urażeni, ponieważ SŁYSZYMY, jak to brzmi? Wydaje nam się, że jeżeli tylko MY tak o sobie mówimy, to nic złego się nie dzieje, bo przecież takie słowa jedynie przez nas przepływają - ot, takie uzewnętrznienie emocji, nic przecież strasznego. Owszem, przepływają, ale zostawiają w naszej świadomości coraz głębsze bruzdy, tak jak ta kropla, która drąży kamień. I jeżeli mówimy o sobie, że jesteśmy idiotami, to utwierdzamy się w tym przekonaniu, a to prowadzi do tego, że zaczynamy czuć się jak idioci i tak się zachowywać. Zdajmy sobie wreszcie z tego sprawę, bo w przeciwnym razie skończy się na myślach, że: "nie dam rady żyć", a wtedy to już... pozamiatane.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz