sobota, 23 lutego 2013

Przestrzeń życia i osobista wizytówka

Bałagan - porządek z chaosem w swojej roztargnionej głowie... Mówi się, że jeżeli ktoś utrzymuje wokół siebie nienaganną czystość, to próbuje  poradzić sobie w ten sposób z bolesną przeszłością (albo, co gorsza teraźniejszością). Poukładane kancik w kant gazetki, równiutko poustawiane książki, bluzki poukładane kolorami, albo każda z nich zapakowana w osobną torebkę (spotkałam się z czymś takim!). U takiej osoby nie znajdziecie okruszka na stole, ani sierści na fotelu. Wszystko idealnie posprzątane, klinicznie wymuskane, jak gdyby porządek był jedyną wartością takiej osoby, jej indywidualnym alfabetem. Taki pedantyzm jest próbą zapanowania nad swoim życiem, jedyną enklawą, w której ta osoba czuje się bezpiecznie, bo wreszcie nad czymś PANUJE. Ma wpływ na jakiś kawałek swojej egzystencji, a to daje jej złudne poczucie stabilizacji. Moim zdaniem coś w tym jest. Ale - co zrobić, jeżeli mamy sytuację odwrotną? Kiedy w domu panuje rozgardiasz nie do opisania? Kiedy z szuflad wysypują się rozmaite rzeczy, kiedy szafki trzeba otwierać z jednoczesnym blokowaniem drzwiczek, bo spadnie na ciebie cała fura ubrań? Kiedy pomiędzy torebkami z mąką znajdziesz stary chleb albo sok w butelce? Jeżeli nie jesteś w stanie zapanować nad swoją szufladą, nad papierami, które w niej trzymasz, to jak dasz radę zapanować nad własnym życiem? Jeżeli nie ogarniasz codziennych czynności, to jak dasz radę ogarnąć swoje życie? Bałaganiarze może są geniuszami, może są filozofami i wolą zagłębić się w Etykę nikomachejską niż w swoją rozbebeszoną szufladę. Może i tak, ale nie wydaje mi się, żeby to było do końca normalne. A już na pewno nie jest wygodne. Taki wirtuoz estetycznej rozpierduchy musi zręcznie lawirować pomiędzy brudnymi kubkami a poplamionymi książkami i wiecznie czegoś szuka. Znajdzie? Pewnie kiedyś tak, kiedy... posprząta, albo zrobi jeszcze większy bałagan i spod sterty ścierek wyszarpnie skarpetkę. Tak... To oczywiście są skrajne przykłady, ale pomiędzy nimi jest cała gama powszechnych bałaganików. I naprawdę uważam, że ten, kto nie panuje nad codziennymi czynnościami, nie zapanuje nad ogółem siebie i swojej rzeczywistości. Może warto zacząć pracę nad sobą od nauki odkładania rzeczy na miejsce? Może po pewnym czasie wejdzie nam to w krew i przerzuci się na pozostałe rzeczy? Na inny kaliber? Na kategorię czynności: W Pełni Panuję Nad Swoim Życiem? Na tematykę Kreuję Własną Rzeczywistość? Na wynik: Zwyciężyłem? Pomyślcie nad tym :)
A tutaj fotki Safiry w moim biurku :) Zaraz po jego złożeniu i zanim do pokoju "przyszły" kolejne mebelki :)
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz