środa, 27 lutego 2013

Kąt patrzenia a konsekwencje jego zmiany

Czasami jest tak, że się nam z kimś nie układa, ten ktoś ciągle o coś się czepia, wciąż jest niezadowolony... Nie próbujmy tego kogoś zmieniać na siłę, tylko spójrzmy w głąb siebie, może to MY robimy coś nie tak? Może nasze relacje z kolegami z pracy, z rodziną, z bliskimi nie opierają się jedynie na ICH negatywnym nastawieniu do naszej osoby, ale to nastawienie jest czymś spowodowane? Na wszystkie aspekty trzeba spojrzeć pod innym kątem, przeanalizować wszystkie czynniki, z których składa się dany problem. Im częściej będziemy to robić, tym bardziej takie postępowanie wejdzie nam w krew, a po jakimś czasie niejako automatycznie będziemy szukali go najpierw w sobie i być może będziemy musieli dokonać korekty naszego zachowania. Piszę tu oczywiście nie o samoumartwianiu, ani o szukaniu winy tylko w sobie, tylko o szczerym podejściu do każdej sprawy. I to dotyczy całego naszego życia. Jeżeli nie możemy schudnąć, to zastanówmy się, dlaczego? I zamiast stosować kolejną dietę, skupmy się na tym, dlaczego żadna z diet do tej pory nie poskutkowała? Może problem leży w nas? W naszej niekonsekwencji,  w braku determinacji lub w głęboko zakorzenionych psychicznych przeszkodach?  Może zajadamy zmartwienia i to one blokują naszą chęć schudnięcia? Może boimy się zmiany, która przecież nastąpi? Powodów jest tysiące i trzeba do nich dotrzeć, do samej ich głębi. A jeżeli dojdziemy do ich źródła, schudniemy. Tak samo jest ze związkami, zastanawiamy się, czemu do licha nie możemy znaleźć normalnej/go kobiety/faceta? Problem siedzi w nas. Może jesteśmy natarczywi, może jesteśmy egoistyczni, może oczekujemy zbyt wiele, może zostaliśmy kiedyś tak głęboko zranieni, że nasza psychika podświadomie wzbrania się przed kolejnym związkiem?  Należy przesunąć paradygmat, przewartościować pewne rzeczy, spojrzeć na wszystko pod innym kątem, z innej perspektywy... Być może wtedy przyznamy, że to w nas tkwi wina, albo dojdziemy do (oby słusznego) wniosku, że akurat w tej sprawie, to jesteśmy czyści jak łza :) Bo i tak może przecież być :)
A na tym rysunku St. R. Covey tłumaczy istotę przesunięcia paradygmatu. Co prawda rysunek oklepany i wciąż krążący po necie, ale u Coveya był pierwszy :) I na pewno wiecie, że ta kobieta jest i stara, i młoda - a różnicę zobaczy się dopiero wtedy, gdy zmieni się sposób patrzenia :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz