sobota, 2 lutego 2013

Żabka i ropucha

Niedzieli, niedzieli, pragnę niedzieli! Snu, wolnego dnia, odpoczynku... Wakacji i słońca. Lata. Albo chociaż wiosny! A tu wciąż buro, chlapliwie i szaro. Lubię deszcz, nawet bardzo, ale potrzebuję słońca. Ciepłych wieczorów, rześkich poranków. Ehhh... Ale nic, przecież każdy kolejny dzień nas do tego zbliża. Ani się obejrzymy, a będziemy iść przez las i czuć zapach rozgrzanego igliwia :) Tak samo jak każdy, naprawdę każdy, dzień zbliża nas do naszego Celu, do naszego zwycięstwa. Ja w ogóle podchodzę do życia w ten sposób, że wszystko co najlepsze dopiero przede mną. Pomimo tych wszystkich fantastycznych rzeczy, które mnie spotkały - wciąż najlepsze mam przed sobą. I wiem, że kiedy już dojdę do mojego Celu, wciąż wszystko co najlepsze będzie przede mną. Będzie nowy Cel, będą nowe wyzwania, nowe drogi. Nie wolno nam spoczywać na laurach, zapychać się osiągnięciami, jak czekoladowymi ciasteczkami i tyć od bezczynności toksycznego marazmu. Bo to tak, jakbyśmy ugrzęźli w oślizgłym bagnie. Nie będziemy się niczym różnić od tych nabrzmiałych od bezruchu ropuch, którym nie chce się ruszyć i tylko język wystawiają, żeby złapać muchę. Całkowity minimalizm (a może tak robią jaszczurki? Nieważne, chodzi o porównanie). I nie mylmy ropuch ze skaczącymi zielonymi żabkami, które w porównaniu z ropuchami mają wszystkie cechy związane z ADHD ;) Może to i jedna rodzina, ale odmienne sposoby spędzania "wolnego czasu". Mamy się rozwijać, iść przed siebie, zdobywać nowe szczyty i rozszerzać perspektywy. Nudną panoramę i wąskie horyzonty pozostawmy ropuchopodobnym. ;)

A poniżej macie tory - to trochę bliżej wyjazdu się zrobi :)


A tutaj wyjście na morze, a raczej na kołobrzeską plażę :)

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz