wtorek, 2 kwietnia 2013

Poświąteczne zające

Oj, ciężko się wstawało do pracy, ciężko :( Po świętach powinien być dodatkowy dzień wolny na... poświąteczny odpoczynek :) Za oknem biało od śniegu – czego się w końcu spodziewać drugiego kwietnia, nie oczekujmy upału, ani pąków kwiatów! – co dodatkowo utrudniało zwleczenie się z cieplutkiego łóżka. Nic to, jeszcze tylko cztery dni i będzie weekend. Pocieszyłam się tą myślą, zamknęłam się przed demotywującymi myślami i rozpoczęłam zimowy dzień z letnim czasem ;) No, a po drodze złapałam powielkanocnego zająca, bo poślizgnęłam się na zdradliwym lodzie, który dowcipnie się schował pod świeżo napadanym śnieżkiem. Z inwektywami rosnącymi w gardle wróciłam do domu, bo rajstopy porwane, a kolano zakrwawione... Wierzę, że reszta dnia będzie spokojniejsza. Pisałam wczoraj, że mój Cel sobie wdzięcznie spoczął, a ja nabieram sił na kolejne kroki, ale tak się jakoś złożyło, że  jednak trochę się do siebie zbliżyliśmy. Podjęłam pewną decyzję, której podjęcie odkładałam, bo była trudna i cóż... czas na realizację, nie ma przebacz. Nie będzie łatwo, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. A co złego może mnie spotkać? Rozczarowanie. To, że boleśnie przekonam się o tym, że decyzja była fatalna, że zmarnowałam kilkanaście miesięcy i że muszę wszystko, ale to wszystko, zaczynać od nowa. I to jest ta możliwa katastrofa. Nie mam jednak zamiaru nastawiać się na to, że moje działania skończą się fiaskiem, bo byłabym głupia, gdybym pomimo takiego przeświadczenia i tak w nie brnęła. Mam dwa wyjścia – albo dam sobie spokój i poszukam spokojniejszej, bezpieczniejszej alternatywy, albo zgniotę obcasem przerażenie i zagram o wysoką stawkę. A tu moja przyszłość rozgałęzi się w dwóch kierunkach – wygranej lub przegranej. Czas pokaże, a porażka to przecież nie koniec świata. Serce wciąż bije, umysł pracuje, ciało żyje. Jeżeli nie spróbuję nigdy sobie tego tchórzostwa nie wybaczę, w końcu po to się żyje, żeby... żyć, prawda? :) I mieć co wspominać z rozrzewnieniem. No i jeszcze jedno – nawet, jeżeli moja decyzja okaże się błędna, to zyskam przecież doświadczenie, przeżyję coś ekscytującego i wprowadzę więcej koloru do swojego życia. No i będę z siebie dumna, że jednak sięgnęłam po więcej. Moim zdaniem warto :) 
A to krokusy ciekawe, czy zobaczymy je w tym roku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz