To była wspaniała niedziela! Cały dzień spędziłam na działce, co prawda pracowicie, ale co się nawdychałam leśnego powietrza, to moje :) Wyrzucałam zimę z mojego domku, sprzątałam pajęczyny (brrr!), mysie bobki (fe...) i wietrzyłam na płocie zatęchłą pościel. ;) Odkurzacz prawie przyrósł mi do ręki, ale zadowolona jestem z pracy, bardzo :) A po porządkach zjadłam obiad na świeżym powietrzu, w lesie, gdzie ptaki dawały mistrzowskie koncerty, na deser przyturlały się: świeżutki pączuś, zielona herbata, sudoku i leżaczek ;) Żyć nie umierać. Jak odpoczęłam, strawiłam i "posudoczyłam", wyruszyłam na spacer po okolicy. Po raz pierwszy widziałam skrzek, tę galaretkę pełną przyszłych kijanek. Brrr, za nic nie wsadziłabym tam ręki. Popatrzyłam więc z lekką fascynacją na ten żabi matrix i poszłam dalej :) Przyjrzyjcie się i Wy, może słabo widać, więc ruszcie trochę wyobraźnią :) Dodajcie do tego słońce, ciepło, krzyki żurawi, śpiewy ptaków, szum wiatru w konarach drzew i zapach wody. Fajowo? Fajowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz