Lęk przed sukcesem... Co to za paradoks? Dążymy do
tego sukcesu, pomimo że boimy się zmian... Jednak jak już lęk przed zmianami
troszeczkę oswoimy, ruszymy z odwagą przed siebie, to zaczynamy do czegoś
dochodzić... Osiągamy drobne sukcesy, jesteśmy chwaleni, ludzie nam gratulują,
doceniają nas i zauważają... Wspaniale! Nasze szczęście sięga chmur. Mówimy do
siebie - No, teraz to już z górki... A nieprawda. Niezauważenie zaczynamy się
ociągać, znów opóźniamy naszą wędrówkę do Celu. Mówimy - och, przecież jestem
na dobrej drodze, mogę zwolnić... Prawda, jaka fajna wymówka? Czujecie kosmatą
łapę Zwlekania? O tak, ona jest dobra w zastawianiu na nas pułapek, dobrze ją
wyćwiczyliśmy, możemy być z siebie "dumni"... Ale na tym etapie
wędrówki nasza kusicielka ma w zanadrzu jeszcze jeden zwodniczy bonusik.
Wytwarza w nas LĘK. Lęk, który niezauważalnie wkrada się w nasze myśli i
zatacza w nich meandry zwątpień. Otóż, najzwyczajniej w świecie, boimy się
zwycięstwa. Boimy się, że nie damy rady, że dotychczas odniesione sukcesy to
przecież nic takiego, że teraz to dopiero musimy się wysilić. No i klapa, wiemy
już, że damy ciała, że zawiedziemy wszystkie osoby, które w nas wierzą. Nasz
kolejny projekt w pracy będzie okropny... Nasza kolejna piosenka będzie
kakofonicznym stekiem bzdur... Nasza kolejna napisana książka będzie po prostu
żałosna... Boimy się wypalenia, że nie podołamy, że nasz umysł zrobi nam
psikusa i zamknie przed nami wszystkie twórcze myśli... że zabierze całą
kreatywność i od tej pory zazdrośnie będzie przed nami strzegł tego, co tak
hojnie zaczął dawać... Czy to nie głupota? Tak na zdrowy rozum, osiągnęliśmy do
tej pory tyle, bo potrafiliśmy dojść do tego etapu. A skoro potrafiliśmy, to
czemu mamy tę wiedzę stracić? Przecież wiadomo, że ćwiczenie czyni mistrza. Im
więcej będziemy tworzyli projektów, piosenek, książek, tym nasze pomysły będą
lepsze, pełniejsze, kolorowsze... Będą po prostu fantastyczne! Bo niby dlaczego
miałoby tak nie być? Jeżeli mamy już jakąś umiejętność, to - o ile nie
przestaniemy jej pogłębiać - nie stracimy jej! Dał ją nam Bóg, a On nie zabiera
swoich darów :) Więc porzućmy czarne scenariusze, nie budujmy w sobie
nieudaczników. Zaczęliśmy iść, to dojdźmy, bo mamy do tego możliwości. Jak
wiadomo - strach ma wielkie oczy, więc puśćmy do naszego lęku oko - od razu
straci sporo animuszu :)
Miłej niedzieli :) dołączam link do nastrojowej
muzyczki ;) Lęki przy niej pierzchają :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
PS Bardzo dziękuję za maile, które piszecie :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA dlaczego? czyżby był nie po jej myśli? mamy wszak wolność słowa i każda dyskusja może być kreatywna
OdpowiedzUsuń