środa, 14 listopada 2012

Kroczek po kroczku...

Jedna z najprostszych i najmądrzejszych rad mówi, że aby dojść do celu, musimy tam iść małymi kroczkami. Wszyscy o tym doskonale wiemy, a mimo to gdzieś wewnętrznie obruszamy się na tak długi i daleki marsz. My przecież chcemy dojść już teraz, TERAZ! Bierzemy głęboki oddech, robimy ogromny krok i... z hukiem spadamy w przepaść. I poddajemy się. Nie zniechęca nas to jednak do kupowania poradników typu: Jak krok po kroku napisać internetową stronę, zrobić dobierany warkocz, złożyć szafę... Kupujemy, czytamy (prawie z wypiekami) i nagle mamy superstronę, jesteśmy uczesane w piękny warkocz i z dumą patrzymy się na złożoną przez nas szafę. Ale jesteśmy zadowolone! (Mężczyźni też tak mają - poza warkoczami rzecz jasna, choć i tego nie jestem pewna) Jednak jeżeli chodzi o dojście do własnego celu, do tego celu, do którego trzeba iść miesiącami, to jakoś nam nie wychodzi.  Dlaczego? Być może dlatego że szafę złożymy w ciągu kilku godzin (zależy od modelu) i już dziś będzie stała w naszym pokoju,  a trudny do osiągnięcia cel wymaga męczącego truchtania i to z dużym obciążeniem. Ale czy mamy się przez to poddawać? A skąd! Może warto po prostu wypunktować  nasze działania, a potem dodatkowo jeszcze je określić, umiejscowić w czasie... Weźmy np. potrzebę zmniejszenia wagi. Wiemy, jak to zrobić, oczywiście, prawdopodobnie zaczynamy kolejny raz. Wiemy, że trzeba ćwiczyć, zastosować dietę MŻ ;) ograniczyć słodycze i tym podobne... jednak co z tego, że wiemy, skoro zaczynamy po raz kolejny? Bądźmy po prostu mądrzy i dostosujmy kroki do naszych możliwości. Psychicznych, fizycznych, hormonalnych i co tam jeszcze jest... i uderzmy ze zdwojoną energią. Przykładowo: Jeżeli chcemy zrzucić wagę, to przyjmujemy taki plan:

Dzień 1. Kupuję dres do biegania
Dzień 2. Idę na szybki spacer i nie zjem tego pysznego batonika!
Dzień 3. Idę na szybszy niż wczoraj spacer, bez batona i nie jem po osiemnastej...
I tak dalej, krok po kroczku, a potem ani się obejrzymy, a na naszej osobistej Czomolungmie będziemy pić szampana :) I absolutnie nie będzie nas obchodzić, że szampan to puste kalorie...
Powyższe przykłady podaję oczywiście z dużym przymrużeniem oka, ale z przymrużeniem - nie znaczy z gromkim śmiechem :) I jeszcze jedno! Nagradzajmy się za nasze osiągnięcia :) Kupmy sobie dobry krem, książkę, płytę, pójdźmy do kina, teatru, na spacer... Życie przecież jest takie piękne i ma tak wiele do zaoferowania. Pomimo tego że czasami wymaga wyrzeczeń :) Ale czy to nie dodaje mu pikanterii? ;)
Miłej  nocki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz