piątek, 17 maja 2013

Anielska sielanka i asertywność

Wracałam ostatnio z pracy i byłam świadkiem takiej scenki: dzieci, ubrane w komunijne stroje, szły przez park. Dwóch eleganckich, w wypasionych garniturkach, chłopców i dwie piękne, w okazałych sukniach, dziewczynki. Anielska sielanka i niewinność w pigułce ;) Nagle jeden z chłopców odwrócił się i uderzył dziewczynkę w głowę (raczej lekkie trzepnięcie niż  jakiś bokserski cios pięścią) aż spadł jej wianuszek. Dziewczynka schyliła się, podniosła wianek, otrzepała go i z całej siły kopnęła chłopca w kostkę... Szczerze mówiąc, uśmiechnęłam się na ten widok, spodobała mi się jej rekcja. Byłam pod wrażeniem, że dziewczynka nie pobiegła z płaczem do mamusi i nie rozszlochała się: on mnie uderzył, chlip, chlip, uderzył!, tylko odpłaciła chłopcu pięknym za nadobne. Mam nadzieję, naprawdę, że z tego nie wyrośnie i w przyszłości też nie da sobie w kaszę dmuchać i będzie walczyła o swoje. Jak to było? Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam, gdzie chcą? ;) Jestem przeciwniczką przemocy, absolutnie, bez dwóch zdań, ale jeżeli ktoś bezprawnie wchodzi w moją prywatną przestrzeń, to się przed tym bronię, a jeżeli ktoś  na mnie krzyczy, to mówię, że sobie tego nie życzę. I nie mylmy dobrego wychowania z usłużnością, ani asertywności z chamstwem :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz