poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Kolekcjoner sukcesów

Nie wierzę, że mi się udało!
Nie wierzę w swoje szczęście!
To nie do wiary, że dałam radę!
A już myślałam, że nie dla mnie taki sukces...
No właśnie... Jak często tak myślimy? Jak często dziwimy się swoimi osiągnięciami? Jak często ze zdumieniem dostrzegamy, że jesteśmy super? Skoro to dla nas takie novum to nic dziwnego, że zamiast w siebie wierzyć, sabotujemy swoje działania: Eeee, na pewno pokpię sprawę... Eeee, za wysokie progi... Nie wolno nam wątpić w swoje siły, bo tylko na nie możemy liczyć. Nie wolno nam rezygnować z walki o lepsze jutro, bo to MY w tym jutrze będziemy żyć. Nie wolno nam z echem obijać się od mijanych dni, tylko z impetem zdobywać każdy dzień. Nasz dzień! Zostańmy kolekcjonerami własnych sukcesów! Zamiast oprawiać je w ramki jak rzadki niespotykany okaz, dołączajmy do bogatego oryginalnego naszyjnika! Osiąganie kolejnych Szczytów uznajmy za swoje hobby zapoczątkujmy taki euforystyczny odłam alpinizmu.  
Jak wtedy będzie wyglądać nasza reakcja? Z dumą sobie wykrzykniemy:
Ha! Wiedziałam, że mi się uda!
Ha! Ja zawsze mam szczęście!
Ha! Znowu dałam radę!
Ha! Kolejny Sukces zaliczony!
Jakie to uczucie? Fantastyczne, prawda?
 
A na takiej styropianowej, połączonej drewnianą ramą, tratwie płynęłam kilka dni temu. Ani nie umarłam ze strachu, ani nie gibnęłam się w otchłań jeziora, ani się nie utopiłam. Wzięłam wiosło i... do brzegu, oczywiście z osobą doświadczoną obok siebie :)
 
 
 
 
Hmmm, strzelałam też z łuku, nawet trafiałam w tarczę :)
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz