niedziela, 4 sierpnia 2013

Szczęście zatrzymane w ciele

Każdemu z nas zdarzają się chwile nieograniczonego Szczęścia. Rozpiera nas ono, łaskocze w gardle, rozlewa się słonecznym ciepłem i sprawia, że uśmiechamy się z całego serca. Kochamy cały świat (w tym wreszcie siebie) i chcemy, by ta chwila trwała wiecznie, co ma oczywiście sens, ale jest nierealne. Niestety, a może i stety, bo nie wyobrażam sobie, na co jeszcze byśmy mieli czekać i do czego dążyć, skoro pławilibyśmy się w permanentnym błogostanie. Wracając jednak do naszego Szczęścia, jeżeli już je poczujemy i z miłym zdziwieniem przyjmiemy tego gościa, to warto zatrzymać go na dłużej, zrobić mu wewnętrzną fotkę, niewidzialny odcisk endorfin ;) Niemożliwe? Nie do końca, zawsze możemy chociaż się postarać, aby tę euforię zapamiętać. Rozluźnijmy się, przymknijmy oczy i wdychajmy głęboko w siebie cały ten endorfinowy pakiet, niech to Szczęście wniknie w naszą krew, w nasze serce, mięśnie, kości, w każdą komórkę naszego ciała, niech wsączy się zapachem we włosy, w pory skóry, w umysł, w pamięć krótko i długotrwałą :) Wiem, że to dziwne i wiem, że nie zawsze mamy możliwość na taki błyskawiczny relaks, ale z drugiej strony... nie ma chyba takiej chwili szczęścia, w której nie moglibyśmy z lubością zamknąć oczu i westchnąć, prawda? Nawet jeżeli siedzimy wtedy na spotkaniu u szefa (bo daje nam stuprocentową podwyżkę albo ogromny awans), na kozetce u lekarza (bo choroba się cofnęła), na budowie (bo powstaje nasz domu)... Nie ma takiej sytuacji i takiego miejsca, które uniemożliwiłyby nam wchłonięcie w siebie tej cudownej chwili.
Możecie zapytać, co da nam taki rozkoszny trening, ano chociażby to, że łatwiej będziemy mogli je sobie przypomnieć, bo przecież coś tam zachomikowaliśmy w naszym indywidualnym magazynie ;)
 
Poniżej rozleniwiony i wybitnie szczęśliwy kot, co prawda nie mój, ale co kot, to kot. Zwłaszcza szczęśliwy ;)
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz