czwartek, 8 sierpnia 2013

Z pędzlem i wiaderkiem białej farby

Malowałam dzisiaj drzwi balkonowe. Najpierw oczywiście szyby okleiłam taśmą, a potem pędzel w garść, farba i malu-malu... Chyba jestem dzielna, tak, do licha!, jestem dzielna, bo stałam spocona i ciężko pracowałam. No i bez wiatraka, bo się popsuł, gawiedzi na ulicy musiałam dostarczać sporo uciechy, że jakaś niunia przy tej pogodzie bawi się w malarza pokojowego (mam na szczęście inne hobby niż pan Adolf...). Cóż jednak zrobić? Remont mojego mieszkania powoli zbliża się do finału (tadam!!!!), a jego skończenie jest jednym z kroków do mojego Celu, muszę więc trochę jeszcze się pomęczyć. Już przynajmniej w dużym pokoju są meble rozstawione, jak miło :) A teraz idę na zasłużony odpoczynek. Z kryminałem Tess Gerritsen Ogród kości, muszę jednak przyznać, że kiepsko jej tym razem poszło, polecam za to jej thriller Klub Mefista. O tak, ten wciąga :) 
Moje koty źle znoszą upał, zwłaszcza (o dziwo) Baffi, który jest z nich najmłodszy. Safira ma się lepiej, chociaż wciąż półgłodna... Miłej chłodnej nocki Wam życzę.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz