piątek, 31 stycznia 2014

Wymówki kontra konsekwencje...

No, dzisiaj wreszcie się spięłam, zwlekłam cztery litery z ciepłego łóżeczka i poszłam na spacer przed śniadaniem. Dobrze mi zrobił, pewne myśli przyszły mi do głowy, inne się uładziły, zrobiłam porządek w swoim umyśle :) Taki intelektualny remanent. Teraz mam nowe zadania do zrobienia, droga do mojego Celu jest już bardziej skonkretyzowana i poczułam większą motywację do działania. Wiem, że dojdę, tam gdzie idę :) Widzicie, często zamiast pracować, rozczulamy się nad sobą, zasłaniamy się bzdurnymi nieraz wymówkami i co gorsza sami zaczynamy w nie wierzyć. I nagle jakoś tak się dzieje, że nasz brak finansów spowodowany jest na przykład niechętną miną pani w sklepie, bo straciliśmy radość życia i zamiast usiąść do pracy, poszliśmy na zakupy, żeby poprawić sobie humor... albo na zdradzieckim oblodzonym śniegu złamaliśmy nogę, więc codziennie pocieszamy się toną ciastek, które w rzeczywistości psują nam samopoczucie, bo przez cukier nie mamy energii, źle o sobie myślimy i w dodatku nasze ciało w "magiczny sposób" zwiększa gabaryty.  Litości! Weźmy się w garść! Weźmy odpowiedzialność za życie we własne ręce i pokierujmy nim we właściwą efektywną stronę! Wymówki zostawmy mięczakom. Nie zrzucajmy winę na pogodę, bolącą głowę, kolejki w sklepie, humory szefa, czy wykładowcę, który się czepia.  
 W większości przypadków nasze niepowodzenia są wynikiem naszego zaniedbania i naszych źle podjętych decyzji. Zazwyczaj to nie wykładowca się czepia, ale my dajemy mu do tego powody  albo wchodzimy mu bezustannie w słowo i podważamy jego autorytet, albo szepczemy z sąsiadem, albo notorycznie spóźniamy się na wykład, albo po prostu nie przykładamy się do nauki. Jakie są tego konsekwencje? Uzależniamy swoje efekty i porażki od innych zamiast od siebie. Żyjemy pomiędzy słowami innych ludzi zamiast pomiędzy własnymi działaniami. Obijamy się bezładnie od czyjejś lekceważącej miny do czyjegoś gniewnego spojrzenia. Skupmy się na sobie i tam znajdźmy centrum dowodzenia. Nie oddawajmy steru obcym, bo to nie ich statek i nie ich morze.  Od teraz, zanim zrzucimy na kogoś winę, spróbujmy dostrzec ją w sobie. Jeżeli zrobimy to uczciwie, to błąd znajdziemy w swoim zachowaniu i w przyszłości go nie popełnimy.
 
A to zdjęcia z dzisiejszego spaceru. Było zimno i wietrznie, ale... było dobrze :)
 



 
Powiem Wam, że to niesamowite uczucie, kiedy idziecie sobie w spokoju, a tu nagle zza skarpy wypływa ogromna ściana żelaza. Robi wrażenie. Wow!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz