piątek, 3 stycznia 2014

Nowa rzeczywistość...

Hmmm...
Pisałam, że otwieram nowe drzwi, otóż prawda, otworzyłam je i weszłam do środka nowej rzeczywistości :) Zmieniłam wszystko. Naprawdę wszystko. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieszkać nad morzem, więc... wyprowadziłam się tam. Zostawiłam za sobą olbrzymie miasto, własne mieszkanie i pracę. Wiem, to szalony pomysł, ale od czego ma się życie, jeżeli nie od tego, żeby je przeżyć? Pomysł kiełkował we mnie od kilku miesięcy, no i zakasaliśmy z mężem rękawy, wzięliśmy się do pracy i pchnęliśmy myśli w stronę czynów :) Wczoraj późnym wieczorem dotarliśmy na miejsce.  My i nasze koty :) Siedzę teraz na kanapie w moim nowym mieszkaniu, radio gra, na środku pokoju piętrzą się na wpół rozpakowane pudła. Jest totalny bałagan, a ja nie wiem, w co ręce włożyć. No, ale trudno, tak to bywa przy przeprowadzkach :) "Wyprowadziłam" już z pudeł moją kuchnię i od kilku godzin wszystkie talerzyki, filiżaneczki, herbatki stoją na miejscu. I myślę, że im tam dobrze :) 
Koty zniosły podróż dobrze, Kajtek przespał prawie całą drogę, Baffi nudził się i później znów złapał kimę, ale Safira przez cały czas miauczała. Zaaklimatyzowały się już, zwiedziły każdy kąt, wlazły do każdego pudła i do każdej szafki :) To tyle na dziś. Wracam do pracy, żeby moje lokum przypominało cywilizowane miejsce, a nie jaskinię dzikich :)
A poniżej zdjęcia z dzisiejszego spaceru :) Ładnie, prawda? :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz