środa, 2 października 2013

Płynę przed siebie

Nie myślcie proszę, że się obijam, że porzuciłam swoją życiową filozofię i zeszłam z mojej drogi dążenia do Celu. Jest właśnie wprost przeciwnie, całkowicie się na nim skoncentrowałam. Jednym zdaniem "sto procent cukru w cukrze" ;) Od dwóch tygodni ciężko pracuję, ustaliłam właściwe priorytety i przestrzegam ich bezwzględnie. Nie ma, że zmęczona, nie ma, że się nie chce, nie ma, że nie wyjdzie... Moja złota zasada to: żeby dojść, trzeba iść, więc idę. Codziennie, bez względu na pogodę i bolące nogi. Przewartościowałam pewne własne oczekiwania, zweryfikowałam plany, zmodyfikowałam mapę i zrezygnowałam z dodatkowych czynności, które nie były konieczne, ani potrzebne, zabierały mi natomiast cenny Czas. Wam również to proponuję, zagospodarujcie go tak, aby Wam służył, a nie uciekał. To nieprawda, że mamy go za mało, źle nim po prostu rozporządzamy. Rozdrabniamy się, uciekamy od naszego przeznaczenia i giniemy w gąszczu niechcianego życia. A po co? Czy ktoś nam podziękuje za to, że się przemęczyliśmy, zamiast nasze życie przeżyć? A nawet, gdyby podziękował, to czy czyjeś chęci są ważniejsze niż nasze potrzeby? No nie.
Będę rzadziej zaglądać, już chyba nie codziennie, ale na pewno będę posty pisać, nie martwcie się więc, że utknęłam w jakimś koszmarnym dole i nie mogę się z niego wydostać. Płynę przed siebie :)
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz